Ciężkie wybory...

 




Pamiętam dobrze ten dzień. Był to 5 lipca 2019 a ja postanowiłem że polecę na mecz do Manchesteru kibicować mojej ukochanej drużynie. Czułem się podekscytowany, porozmawiałem z rodzicami na temat wyjazdu, nie mieli nic przeciwko- czego chcieć więcej... NO BILETU NA MECZ. Ponadto moja przyjaciółka była w tym czasie w Manchesterze i okazało się, że spacerowała sobie obok stadionu Manchesteru City. Nie jestem człowiekiem, który zazdrości ludziom czegokolwiek, ale w tym przypadku nie potrafiłem... Tak bardzo chciałem być na jej miejscu. Wtedy wpadła mi do głowy myśl. Ona mogła tam być to ja nie będę?! Tym bardziej czułem się zmobilizowany żeby tam polecieć i przeżyć piękne momenty. Był to okres gdzie parę miesięcy później zaczynałem moje studia. Trochę biłem się ze swoimi myślami co zrobić. Jednego dnia byłem zdania że marzenia trzeba spełniać i polecę na mecz. Drugiego dnia stwierdziłem, że na marzenia przyjdzie jeszcze czas, póki co będę zaczynał studiowanie i przydadzą się pieniądze na utrzymanie mieszkania i życie w Krakowie. Ale chęć polecenia na mecz była silniejsza... Zacząłem planować sobie podróż, jak mam przejechać z lotniska w Manchesterze pod miejsce gdzie będę miał nocleg, gdzie w ogóle będę spał. Było to dla mnie nowością, ale czułem, że tego właśnie pragnę. Nawet zakupiłem już koszulkę, żeby godnie kibicować "Shark Team" w ich meczu przeciwko Watford. Przez następne tygodnie żyłem ty wyjazdem. Niestety nadszedł ciężki dzień gdzie z dnia na dzień trzeba było wydać dużą ilość pieniędzy. Marzenie niestety się skończyły. Musiałem odłożyć pieniądze na studia, w innym wypadku nie stać by mnie było na mieszkanie w wynajętym mieszkaniu. Było mi naturalnie przykro, ale rozumiałem całą sytuację. Przestałem marzyć o wyjeździe, ale nie przestałem myśleć... Mecz miał obyć się 21 września 2019 roku. Do tego czasu schowałem moją koszulkę do szafy i pomyślałem sobie, że super by było móc ja wyciągnąć, spakować do walizki i polecieć. I tak minęły 2 miesiące. A więc nadszedł dzień meczu. Zasiadłem przez telewizorem, usilnie chciałem sobie wmówić, że jestem tam z nimi na trybunach, lecz nawet sobie nie byłem w stanie wyobrazić jaka to różnica. Z jednej strony dopadały mnie myśli, że oby to nie było fajne spotkanie, żebym tak bardzo nie żałował, że nie poleciałem. Z drugiej strony naturalnie chciałem, żeby moja drużyna wygrała ten mecz. Moja drużyna tego dnia wyszła składem: Ederson Moraes, Kyle Walker, Nicolas Otamendi, Ferdnandinho, Benjamin Mendy, Kevid De Bruyne, Rodri, David Silva, Riyad Mahrez, Sergio Aguero i Bernardo Silva. Po 12 minutach było już 3-0. Nie mogłem uwierzyć, że już ominęły mnie 3 bramki, byłem lekko podłamany, ale najlepsze a zarazem najgorsze nadeszło dopiero później. Ostateczny wynik jakim skończył się mecz to... 8-0! Była to najwyższa ich wygrana w całej historii Premier League. Mój żal, że nie byłem na tym meczu był nie do opisania. Także rada dla was- jeśli macie możliwość i środki by spełniać wasze marzenia to róbcie to bo nigdy nie wiadomo co was może ominąć.

Komentarze

Popularne posty